czwartek, 3 lipca 2014

▶drugi

Szkoda, że jakiś mądry człowiek nie wymyślił wyłącznika do słońca. Mogłabym je legalnie wyłączyć i nadal spać, a tak to zostaję po chamsku obudzona. Mimo wszystko dziś nie mogę narzekać na brzydką pogodę. Aż chce się żyć jak człowieka wita taki poranek. Właśnie która to była godzina? Po omacku odszukałam swojego samsunga i sprawdziłam czas. Było około jedenastej więc mogłam jeszcze chwilę poleżeć ale z racji tego, że na dwunastą umówiona byłam z panią Nadine,postanowiłam wstać. Pierwsze co zrobiłam po wyjściu z łóżka to podeszłam do drzwi balkonowych i otworzyłam je na rozcież. Świeże powietrze natychmiast uderzyło do pomieszczenia, a dobiegający śpiew jakiegoś człowieka z ulicy był tak urzekający, że szkoda było nie posłuchać. Ludzie to na prawdę mają dobrze w tym kraju. Nie chodzi mi o to, że jest czysto, nie ma tylu meneli walających się pod sklepami ani coś podobnego. Chodzi mi o to, że mają tak przyjazne środowisko, że klękajcie anieli. Na balkonie spędziłam chyba z dziesięć minut, bo ponownie sprawdzony zegarek wskazywał 11:06.  Niechętnie opuściłam balkon i weszłam do środka. Następnie odwiedziłam łazienkę, gdzie odbyłam szybki prysznic, a potem dzięki kosmetykom zrobiłam z twarzy człowieka, a nie zombiaka. Co do stroju nie przywiązywałam jakiejś specjalnej uwagi i ubrałam się tak jak było mi wygodnie, czyli zwiewna spódniczka, bokserka i trampki. Pół godziny przed ustalonym czasem wyszłam z hotelu, bo nie znam okolicy i będę potrzebować czasu na odnalezienie się. Chociaż może nie to mnie tak przerażało jak kierowcy trąbiący w moją stronę i posyłający uśmieszki. Oh na prawdę? Może jakby jakiś z nich był w miarę okey ale takie paszczury to nie wchodziły w grę. A mówią, że w Brazylii roi się od opalonych bogów z wyrzeźbionymi klatami...
Dobra. Wnioskuję, iż się zgubiłam. Stanęłam pod pobliskim krzewem i nie wiedziałam co dalej robić. Że też w takich momentach nie mam wykupionego pakietu internetu i nie mogę wejść w nawigację. Myślałam, że zginę w tym miejscu, bo nie widziałam żadnej żywej duszy ale wtedy na całe (moje) szczęście pojawił się on. Przystojny, wysoki brunet wpatrzony w ekran swojego telefonu.
-Hej, przepraszam.-zagadnęłam.
Chłopak spojrzał w lewo, a dopiero potem w moją stronę i podszedł bliżej.
-Tak?-lekko uniósł brwi do góry i schował telefon do kieszeni spodenek.
-Potrzebuję pomocy.-powiedziałam.-Wie pan może jak dojść do knajpy "Jamaica"?
-Oscar.-wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam się i również mu się przedstawiłam.-Przypadkowo wiem.-uśmiechnął się.
O słodki jezu co to za uśmiech!
-Pomożesz?
-Pewnie. Musisz iść do końca tej ulicy, potem skręcić za takim pomnikiem, potem w lewo, prawo i za jakieś sto metrów od sklepu sportowego jest ta knajpka.-wyjaśnił.
Nic, a nic nie pojęłam z jego tłumaczenia. Jedynie stałam i potakiwałam ale chyba zauważył mój nieogar i zaczął się śmiać.
-To nie jest śmieszne.-założyłam ręce.-Jestem tu dopiero od wczoraj, mam prawo nie ogarniać miasta.-dodałam
-Było tak od razu.-powiedział.-Jeśli chcesz to mogę ci tam zaprowadzić ale w zamian stawiasz shake'a.-puścił oczko
-Wszystko ci mogę postawić byle się tylko nie spóźnić.-byłam już lekko poddenerwowana, bo zostało mi niespełna dziesięć minut.
-Powiadasz,  że wszystko możesz mi postawić?-rytmicznie poruszał brwiami.
Dopiero po chwili załapałam o co mu chodzi i walnęłam go w ramię. Zboczeńcy żyją na całym świecie. Przez drogę do wyznaczonego miejsca świetnie nam się gadało. Strasznie miły chłopak z niego tylko zastanawiało mnie czemu ciągle się tak nerwowo rozglądał. Najpierw pomyślałam, że może nie chce być zauważony przy takim czymś jak ja. Jednak ta myśl szybko przeszła kiedy zapytał czy wieczorem mam jakieś plany. Oczywiście powiedziałam, że nie, bo niby co ja miałabym tu robić i takim o to sposobem umówiliśmy się około siedemnastej pod moim hotelem. Do lokalu weszłam ciągle obserwowana przez bruneta. Odwróciłam się i pomachałam mu na pożegnanie, a następnie zaczęłam rozglądać się po lokalu w poszukiwaniu pani Nadine. Wczoraj podczas rozmowy trochę się opisała, więc starałam się dopasować którąkolwiek kobietę do jej wyglądu. Na pierwszy rzut oka skojarzyłam panią siedzącą przy oknie i wpatrującą się w filiżankę po kawie.
-Przepraszam, pani Nadine?-zapytałam nieśmiało
-Tak, a co?-podniosła wzrok na moją osobę.-Pani Ariana, tak?-od razu promienniej się uśmiechnęła.-Proszę siadać.-wskazała miejsce.
-Niech pani mi mówi po imieniu, nie lubię jak ktoś mi mówi na "pani".-poprosiłam
-Jak wolisz. Dobrze przejdźmy do konkretów. Czemu zdecydowałaś się do nas zgłosić?-zapytała
-Może dlatego, że jestem tu dopiero od niecałej doby i chciałam szybko znaleźć jakąś pracę..
-A poprzednio gdzie mieszkałaś?
-W Portugalii.-odpowiedziałam
-Kawałek świata się przeniosłaś.-zaśmiała się.-Co cię tak nakłoniło żeby wprowadzić się do takiej dziury?
-Troszeczkę drogi jest.-powiedziałam, a potem po jej dłuższych namowach opowiedziałam czemu postanowiłam tu przylecieć. Współczuła mi. Wow. Tak dawno nikt tego nie robił, że zapomniałam jakie to uczucie. W moim kraju ludzie to zimne istoty pozbawione uczuć, dla których liczy się własny tyłek, a innych traktują gorzej niż się da. Rozmawiając z nią poczułam się jakbym gadała z mamą jakiej nigdy nie miałam. Taką idealną mamą, która chciała mnie wysłuchać, poradzić. Najciekawszym wątkiem w naszej rozmowie było to, że popracuję u nich w domu, a potem ona sama pomoże mi znaleźć jakąś pracę. Zapowiada się obiecująco, ciekawe co z tego wyniknie. Nasze spotkanie skończyło się sukcesem. Zdobyłam pracę i od jutra rana mam stawić się pod wyznaczonym adresem z walizką, bo mam tam mieszkać. Skoro sami chcą to grzech nie skorzystać. Z knajpy wyszłam z wielkim uśmiechem na ustach. Pierwszy raz od bardzo dawna coś mi się udało. Nieźle.

16:54
Właśnie wychodziłam z windy, gdy ujrzałam siedzącego na kanapie Oscara, a przy nim wianek dziewczyn. Jezusie jak tu każdy przystojny facet jest tak traktowany to ja szczerzę mu współczuję. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że ten chłopak daje im autografy i strzela z nimi sweet focie. Kim on do cholery jasnej jest? Zauważył, że stoję kilka metrów od niego i przeprosił dziewczyny, a  potem podszedł do mnie.
-Chodźmy stąd. Jak najdalej.-złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
-Co to było? Tam w środku.-zapytałam jak staliśmy już na zewnątrz, a on odpalał papierosa.
-Fanki.-rzucił i zaczął iść.-Chodź.-powiedział
-Od kiedy normalni ludzie mają fanów?-byłam tak zdezorientowana jak jeszcze nigdy.
-Kto powiedział, że jestem normalny?-wypuścił z ust dum prosto w moją twarz. Zareagowałam kaszlem i odwróciłam się, a jak wszystko wróciło do normy wróciłam do zadawania pytań.
-A nie jesteś?
-Interesujesz się piłką nożną?-spytał po chwili namysłu
-Nie.-szybka odpowiedź
-To wszystko wyjaśnia.-zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego z ukosa.-Jestem piłkarzem.-wyrzucił dopalonego papierosa i na mnie popatrzył
-Że ty?-wskazałam palcem i zaczęłam się śmiać.-Żartujesz.-mruknęłam
-Jestem zawodnikiem Chelsea.-powiedział.-Kurcze pierwszy raz gadam z laską, która nie piszczy na mój widok, nie chce autografów na cyckach i wcale mnie nie kojarzy.-zaczął się śmiać
-Nie należę do fanek sportu, a tym bardziej nożnej
-Zauważyłem.-rzucił.-To gdzie idziemy?
-No na tego obiecanego shake'a, tak?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Już myślałem, że zapomniałaś.-poruszał brwiami
-A ty nie chciałeś mi przypominać, bo wyszło by że jesteś chamliwy?
-Poniekąd.-założył swoje okulary przeciwsłoneczne i pokazał rząd białych ząbków.
Umarłam? Jestem w niebie? Nie? To zaraz tam będę.
-I tak jesteś.-strzeliłam go w ramię i odeszłam, a on podążył za mną. Z Oscarem spędziłam na prawdę świetne popołudnie. Oprowadził mnie po mieście, pokazał najlepsze miejsca, douczył trochę jakie i gdzie są ulice. Za takiego przewodnika to by się pół świata zabiło. Na sam koniec poszliśmy na pizzę. Przy jedzeniu dużo gadaliśmy. Wiele dowiedziałam się o nim, o piłce nożnej i ogólnie o tym co się na świecie dzieje. I mimo tego, że poznałam go dopiero dziś rano to już go polubiłam. Świetny chłopak i dobry rozmówca-a takich na świecie mało.
 
                          

5 komentarzy:

  1. Ariana jaki nieogar :D w sumie to fajnie, że Oscar taki miły i jej pomógł ;D nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ładnie się tak reklamowac, dlatego z góry Cię przepraszam :*
      zapraszam na mojego bloga http://loveme-or-hatemexxx.blogspot.com/ dopiero zaczynam, a miło mi będzie jeżeli wpadniesz i czasem coś skomentujesz. ;)
      Jeszcze raz przepraszam za spam.

      Usuń
  2. Fajny rozdział ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Ariana dostała pracę- pierwszy sukces :)
    2. Ariana poznała Oscara- drugi sukces, dziewczyna ma kogoś z kim może pogadać itd a to ważne w nowym miejscu :)
    3. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i zapraszam do siebie na nowy :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne zapraszam do siebie neymarjunior199.blogspot.com poprzednie moje konto to domi nika ;) kiski lofki ♡ ♥ ♡♥ ♡♥ ♡♥ ♡♥ ♡♥ :* :* :* :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń