-Cześć.-posłał mi uśmiech i otworzył lodówkę po czym wyjął z niej jogurt do picia i usiadł na przeciwko mnie.
-Hej.-mruknęłam i wpakowałam do ust kolejną łyżkę płatków.
-Możesz mi powiedzieć czego traktujesz mnie jak jakieś powietrze?
-Ja ciebie? Nie, wydaje ci się.-zaprzeczyłam i wstałam, by odstawić pustą miskę do zmywarki.
-Przecież dobrze widzę, że jak jestem w pobliżu to znikasz, a jak już się spotkamy to odzywasz się do mnie tak jakbyś robiła to za karę.
-Jestem tu zwykłą służącą. Do moich obowiązków należy prowadzenie tego domu, a nie pogawędki z synalkiem właścicieli, rozumiemy się?
-Jakoś do imprezy u Oscara ci to nie przeszkadzało.
-Ale jakoś teraz zaczęło. Dziękuję za uwagę, nie mam czasu na ploteczki.-wyszłam zostawiając go samego w kuchni i poszłam do swojego pokoju żeby się należycie ubrać i zacząć ogarnianie tego domu.
Oczami Neymara
Nie rozumiem o co tej dziewczynie chodziło. Przecież zachowywałem się wobec niej fair i nie przypominam sobie bym ją czymś uraził. Raz była miła, raz nie, humorki miała jak kobieta w ciąży. Podobała mi się cholernie, ale przez jej popieprzony charakterek chyba zmienię o niej zdanie. Nie chciałbym mieć laski, która co chwilę miałaby inny nastrój i się do mnie nie odzywała.
Wszedłem na górę, by ponownie zaszyć się do południa w pokoju, a potem wyjść na trening Santosu, ale moje hormony zadziałały jak kubeł zimnej wody, gdy zobaczyłem pół nagie ciało dziewczyny. Przeglądała się przed lustrem w łazience, a po chwili zaczęła nakładać makijaż, bez którego i tak była piękna.
-Yyyy..-odwróciła się, kiedy zobaczyła moje odbicie w lustrze.
Wszedłem do łazienki nie myśląc o tym. Neymar co się z tobą dzieje! Zachowywałem się jak napalony dzieciak, a przez to ona traciła o mnie dobre zdanie. Super, teraz przynajmniej wiem, że to wszystko jest moją winą.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że jest zajęte.-wyjąkałem.
-Było zapukac.
-Mam pukać do własnej toalety? Błagam cię.
-Czasami możesz.
-Nie mogę.
-Możesz.

-Tak.
-Wyjdź.-wskazała na drzwi.
-Bo?-zmarszczyłem czoło i czekałem na sensowną odpowiedź, ale po trzech minutach ciszy nadal nic się nie działo.-Nawet argumentów nie masz? Słabo.-zagwizdałem.-Ja tylko po to.-złapałem koszulkę wiszącą na suszarce i gdy chciałem wyjśc otarłem się o jej ciało. Tak Neymar, brawo chłopie. Teraz znowu miałem ochotę ją przeleciec tu i teraz.
-Ej!-wymachiwałam rękoma przed moimi oczami. Ocknąłem się i potrząsnąłem głową, a chwilę później przyparłem ją do ściany, złapałem rękoma jej tyłek i zacząłem ją całować. Gdzieś miałem to, że próbuje się wyrwać, szarpie się i mnie bije rękoma. Liczyło się teraz tylko moje pożądanie jej ciała. Jej nagiego ciała, które chciałem trzymać w swoim dłoniach.
Na siłę wepchałem swój język do jej ust. Wplątałem jedną dłoń w jej długie włosy i pogłębiłem nasz pocałunek. Nareszcie przestała się rzucać i się uspokoiła. Czułem się wygrany. Czułem, że powoli mięknie i zaraz odda mi się w całości. Marzyłem o tym od dawna i nadal marzę.
-Mmm..-mruczała w moje usta.
Sunąłem dłonią po jej udzie w górę do momentu aż zaczepiłem o materiał jej majtek. Chciałem je z niej zrzucic. Teraz, zaraz, natychmiast. Nie chciałem i nie mogłem czekac już dłużej. Z pocałunkami zszedłem na jej szyję. Miała przyśpieszony oddech. Słyszałem jak serce szatynki przyśpieszyło.
-Poczekaj..-chwyciła moją głowę w swoje dłonie i spojrzała mi w oczy, w których panowało pożądanie. Cholerne pożądanie.-Słyszałeś to?-spojrzała w kierunku drzwi, a potem na mnie.
-Nic nie słyszałem.-rzuciłem na odczepne, ale po chwili znowu mnie odsunęła.
-A teraz?-na jej twarzy malowało się jakieś przerażenie, a ja nie miałem pojęcia o co chodzi.-Neymar ktoś jest na dole.-szepnęła.
-Nikogo nie ma, wydaje ci się.-cmoknąłem jej obojczyk, a następnie przyssałem się do jej skóry. Zapewne potrwałbym w takiej pozycji jeszcze przez chwile, ale usłyszałem trzask z dołu. Czyżby jej się nic nie wydawało? Spojrzała na mnie przerażona, a ja chwyciłem ją w ramiona i mocno do siebie przytuliłem.
-To pewnie przeciąg.-szepnąłem w jej włosy. Przeciąg? Przeciąg jest zdolny do tego, by zaskrzypiała szafka, a potem trzasnęły jej drzwiczki, które są zamknięte.-Zostań tu. Ja pójdę sprawdzę co się dzieje i wracam, okey?-złapałem jej podbródek i musnąłem jej usta. Pokiwała głową i usiadła na koszu do prania, a ja cicho wyszedłem z toalety. Po cichu schodziłem na dół. Nawet wstrzymałem oddech, bo wydawało mi się, że nawet to będzie słychac.
Najpierw wszedłem do salonu, a tam zobaczyłem, że szafki są pootwierane i z komody zniknęły złote figurki, które przywoziłem mamie z każdego kraju. Następnie szelest dobiegł do mnie z kuchni. Najciszej jak się dało przedostałem się na drugi koniec korytarza i ukryłem się za ścianą. W pomieszczeniu stał zamaskowany typ ubrany na czarno i wyjmował z kasetki pieniądze. Co robic? Wszedłem tam. Ogarniał mnie strach i panika, ale przemogłem się i w
tym momencie stałem za jego plecami.
Oczami Ariany
Skulona siedziałam między szafką, a kabiną prysznicową. Neymar nie wracał od dobrych kilku minut, ale myślałam, że wyszedł obejść dookoła dom. Martwiłam się o tego głupka, bo jakby nie było to mogło mu się coś stac. Z drugiej strony starałam się o tym nie myślec i mówiłam sobie, że on na pewno chodzi koło domu. Na pewno.
Po prawie 20 minutach bezczynnego czekania i żadnej odpowiedzi od Neymara postanowiłam, że pójdę na dół i sama zobaczę co się dzieje. Narzuciłam na siebie ubrania, które przygotowałam wcześniej i udałam się na dół. Oprócz totalnego burdelu na parterze zastałam głuchą ciszę, którą przerywały ciche jęki. Co do cholery się dzieje, myślałam. Uchyliłam drzwi do łazienki-nic. Potem zajrzałam do jadalni i tam też nic, a na sam koniec otworzyłam drzwi i zobaczyłam jego. Leżał na podłodze w kałuży krwi, która sączyła się z jego klatki piersiowej.
-Neymar!-rzuciłam się w stronę chłopaka i szarpałam go za ramiona.-Neymar obudź się! Neymar! Otwórz oczy no!-na siłę rozchyliłam jego powieki, ale nie zareagował. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon chłopaka i szybko wystukałam numer na pogotowie.
-Neymar..-powiedziałam między sygnałami.-Błagam obudź się..