piątek, 10 października 2014

▶siódemka

Oczami Neymara

Około piątej nad ranem obudziłem się zlany potem i pulsem osiągającym więcej niż trzeba. Zerwałem się do pozycji siedzącej i zakryłem rękoma głowę. Przed oczami miałem czysto
erotyczny sen o Arianie. Nie wiem co ta dziewczyna robi, ale cholernie zaczyna mnie sobą podniecać. Moje brudne myśli zatłaczały umysł przez co odczuwałem ogromną chęć przywalenia w czegoś z całej siły. Nie mogłem wytrzymać. Byłem nadzwyczajnie w świecie podniecony, a świadczył o tym między innymi tłok w moich bokserkach. Usiłowałem położyć się jak normalny człowiek ponownie spać. Leżeć leżałem, ale o spaniu nie było mowy. Kiedy tylko zamknąłem oczy widziałem obraz, który zastałem wczoraj w jej pokoju. Tę słodką niewinną buźkę i piersi wystające spod czarnego stanika. Słodki Jezu zabierzcie mi umysł, bo zwariuję! Mimowolnie wstałem z łóżka i zacząłem krążyć po pokoju jak jakiś dosłowny idiota. Po kilku minutach postanowiłem ogarnąć tyłek i pójść wziąśc prysznic. Mała nadzieja na to, że zimna woda przerwie moje gorące myśli przemawiała do mnie jak nasz trener podczas treningu.
Przechodząc obok drzwi jej pokoju miałem ochotę otwrzorzyc je i spojrzeć jak teraz jest ułożona, czy jej ciało okryte jest kołdrą. Powstrzymałem się. Neymar stary robisz postępy. Ciekawe jak długo tak potrafisz.
Czym prędzej zamknąłem się w łazience i wszedłem do kabiny prysznicowej. W momencie, gdy okręciłem kurek z zimną wodą wydałem z siebie pisk jak mała dziewczynka. Lodowata woda nie łączy się z taką fazą podniecenia w jakiej się znajdowałem.

Prysznic ochłodził trochę moje ciało i umysł, dlatego postanowiłem już nie kłaść się ponownie do łóżka tylko ubrałem jakieś dresy i koszulkę, a potem zszedłem na dół. Po korytarzu roznosił się zapach potraw, które mama szykowała wczoraj na dzisiejsze przyjęcie urodzinowe ojca. W kuchni nalałem sobie soku jabłkowego, zgarnąłem ze stołu talerz ciastek. Z moim prowiantem udałem się do salonu i włączyłem jakąś głupawą gierkę na PlayStation.

Około godziny 13 wyszedłem z domu, bo umówiłem się z Caroline, że dziś zobaczę się z małym. Stęskniłem się za tym szkrabem. Czasami mi smutno, że mieszkamy tak daleko od siebie i nie mogę widywać go częściej. Mijając garaż dostrzegłem jak nieopodal niego na leżaku odpoczywa Ariana. Słońce świeciło na jej odsłonięte do połowy ciało, miała zamknięte oczy i wyglądało na to, że spała. Podziwiałem to idąc do furtki i przez to omal nie wszedłem w ogrodzenie. Cholera! Chcę już do Europy, do mojej kochanej Hiszpanii. Mam dość wykańczających mnie myśli o tej dziewczynie.


Oczami Ariany

Od rana czułam się dziwnie obserwowana przez Neymara. Nie do końca rozumiałam o co mu chodzi, ale starałam się ignorować jego przeszywające spojrzenie. Pani Nadine z samego rana wzięła mnie w obroty i znalazła milion dwieście dwadzieścia jeden zajęć. Dopiero po południu miałam chwile na odpoczynek, choć odpoczęłam dopiero wtedy, gdy zadufany w sobie pan gdzieś wyszedł.
Resztę popołudnia spędziłam na małych pracach dookoła domu, a potem przyrządziłam sobie coś do jedzenia i na spokojnie usiadłam do laptopa w altanie stojącej nad oczkiem wodnym.
Mój błogi spokój i ciszę przerwał mały brząc, który nagle wparował do ogrodu i zaczął piszczeć ze szczęścia, gdy zobaczył psa.
-Davi!-za nim wbiegł Neymar i rozejrzał się po ogrodzie w poszukiwaniu dzieciaka.-Nie widziałaś tu może takiego małego blondyna?-powiedział z lekką zadyszką i oparł dłonie na kolanach.
-Poleciał za dom.-mruknęłam pod nosem i przymknęłam laptopa.
-Okey dzięki.-rzucił się w tamtą stronę i po chwili go nie było.
Wrócił po kilku minutach z chłopczykiem przerzuconym przez ramię, który piszczał i kopał go w klatkę piersiową. Usiadł na krześle obok, posadził go na kolana i coś wyszeptał do ucha.
-Jestem Davi.-wytknął język w moją stronę.
Popatrzyłam na niego jak na kosmitę, ale się uśmiechnęłam.
-To mój synek.-powiedział Ney i poczochrał małemu włosy.
-Masz dziecko?-wytrzeszczyłam oczy jak jakiś niedorozwój.
-Od jakichś trzech lat.-dał wymijającą odpowiedź.
-Nie wiedziałam.
-Nie czytasz portali plotkarskich?
-Czytam, ale tanie gwiazdy futbolu mnie nie interesują.-zgarnęłam zamkniętego laptopa, wstałam i udałam się na spokojnie do domu. Samo patrzenia na niego wystarczyło, by mieć cholerną ochotę na danie mu w twarz za zachowanie w tym motelu. Od tamtego czasu moja sympatia do tego faceta znacznie opadła. I przyznam, że nie mogę się doczekać, aż on sąd pojedzie albo aż dostanę pierwszą wypłatę i sama się stąd wyniosę.

Oczami Neymara

-Mamo zostaniesz na chwile z małym? Ariana ma jakieś problemy z laptopem i chciała, żebym jej pomógł.-powiedziałem do mamy, gdy ta wstała od stołu z brudnymi talerzami.
-Jeszcze się pytasz?-uśmiechnęła się ciepło i spojrzała na małego, który siedział na krzesełku i wcinał płatki czekoladowe.-A Davi nocuje dziś u nas?
-Caroline będzie po niego za jakieś pół godziny, jutro do lekarza mają jechać czy coś takiego.
-Powinieneś był wymusić, by mały spał u nas.
-Mamo, proszę Cię.-odstawiłem swój talerz na blat i dopiłem kawę.-Nie chcę psuć naszych relacji, sama dobrze wiesz.
-Wiem synu, ale masz do tego dziecka takie same prawa i powinieneś z nich korzystać.
-Dobrze, dziękuję za dobrą radę pewnie kiedyś z niej skorzystam.-opuściłem pomieszczenie, a kiedy wchodziłem na schody usłyszałem jak mama mówi do mojego dziecka, ze ma strasznie zawziętego i głupiego ojca. Fantastycznie, ja przynajmniej nie jestem taki jak ona. Wolę być w dobrych kontaktach z ludźmi, którzy są mi bliscy, a nie tak jak ona, że nawet jej siostra z nią nie rozmawia.
Zapukałem do drzwi szatynki, ale nie usłyszałem głupiego pozwolenia na wejście. Zapukałem jeszcze raz i potem jeszcze kolejny, aż wreszcie sam sobie pozwoliłem na wejście. Zrobiło mi się głupio, gdy wparowałem do środka, a ona stała przed lustrem w samej bieliźnie i mierzyła ciuchy.  Natychmiast zakryła się koszulką i spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy.
-Pukałem.-wskazałem na drzwi, a potem mimowolnie przygryzłem wargę.
-Słyszałam.-mruknęła.
-To czemu nie powiedziałaś, że mogę wejśc?
-Po co mi jesteś potrzebny w moim pokoju? 
-Pokój jest tak samo mój, jak i twój.
-Tak? Wydaje mi się, że mieszkasz w innym pomieszczeniu.
-Wydaję mi się, że mieszkasz w moim domu, a w moim domu wszystkie pokoje są moje.
-Trudno, nie obchodzi mnie to.
-Powinno jednak zacząć cię obchodzić.-powoli szedłem w jej stronę, a ona była coraz bliżej ściany. Nie kontrolowałem się, nogi szły same, mózg nie wiedział co robic.
-Wyjdź stąd.-powiedziała w momencie, gdy zetknęła się z zimną ścianą.
-Bo co? Zaczniesz krzyczeć?-stałem jakieś kilka metrów od jej pół nagiego ciała i wpatrywałem w oczy. Odległość znacznie się pomniejszała, z każdym krokiem byłem bliżej. W końcu dotknąłem jej swoją klatką piersiową, a ona westchnęła. Nachyliłem się. Chciałem poczuć jej wargi na swoich. Zamknąłem oczy i delikatnie musnąłem jej wargi. Położyła mi ręce na karku, oddała pocałunek, ale to co było potem przeszło moje oczekiwania. Bezczelnie nadziała mnie moim kroczem na swoje kolano. Przeszedł mnie cholerny ból. Syknąłem i opadłem na podłogę, trzymając się za bolące miejsce. Ariana wybiegła z pokoju i chyba zamknęła się w łazience, a ja na spokojnie umierałem z bólu, a w myślach wyklinałem ją od najgorszych. 

      

 


 


3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Mam nadzieje ze jednak Ariana sje do niego przekona
    Czekam na nast rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny :) ale końcówka mnie zaskoczyła.. Ciekawe co Ariana teraz zrobi. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa jestem jak sie potoczy .....mam nadzieje ze Ariana jednak sie do niego przekona moze cos poczuje....?
    zapraszam cie na mojego bloga ! dopiero zaczynam takze :)
    http://neymaropowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń