czwartek, 23 października 2014

▶ósemka

W domu od rana panowała głucha cisza. Z racji, że miałam dziś trochę obowiązków wcześniej wstałam wcześniej i narzucając na swoje ciało zbyt dużą koszulkę zeszłam na dół, ponieważ mój brzuch się odzywał. Prosto z klatki schodowej udałam się do kuchni i wyjęłam z lodówki mleko, z szafki płatki i miskę i usiadłam przy stole. Moje jakże królewskie śniadanie przerwał wparowujący do kuchni Neymar w samych bokserkach.
-Cześć.-posłał mi uśmiech i otworzył lodówkę po czym wyjął z niej jogurt do picia i usiadł na przeciwko mnie.
-Hej.-mruknęłam i wpakowałam do ust kolejną łyżkę płatków.
-Możesz mi powiedzieć czego traktujesz mnie jak jakieś powietrze?
-Ja ciebie? Nie, wydaje ci się.-zaprzeczyłam i wstałam, by odstawić pustą miskę do zmywarki.
-Przecież dobrze widzę, że jak jestem w pobliżu to znikasz, a jak już się spotkamy to odzywasz się do mnie tak jakbyś robiła to za karę.
-Jestem tu zwykłą służącą. Do moich obowiązków należy prowadzenie tego domu, a nie pogawędki z synalkiem właścicieli, rozumiemy się?
-Jakoś do imprezy u Oscara ci to nie przeszkadzało.
-Ale jakoś teraz zaczęło. Dziękuję za uwagę, nie mam czasu na ploteczki.-wyszłam zostawiając go samego w kuchni i poszłam do swojego pokoju żeby się należycie ubrać i zacząć ogarnianie tego domu.

Oczami Neymara


Nie rozumiem o co tej dziewczynie chodziło. Przecież zachowywałem się wobec niej fair i nie przypominam sobie bym ją czymś uraził. Raz była miła, raz nie, humorki miała jak kobieta w ciąży. Podobała mi się cholernie, ale przez jej popieprzony charakterek chyba zmienię o niej zdanie. Nie chciałbym mieć laski, która co chwilę miałaby inny nastrój i się do mnie nie odzywała.
Wszedłem na górę, by ponownie zaszyć się do południa w pokoju, a potem wyjść na trening Santosu, ale moje hormony zadziałały jak kubeł zimnej wody, gdy zobaczyłem pół nagie ciało dziewczyny. Przeglądała się przed lustrem w łazience, a po chwili zaczęła nakładać makijaż, bez którego i tak była piękna.
-Yyyy..-odwróciła się, kiedy zobaczyła moje odbicie w lustrze.
Wszedłem do łazienki nie myśląc o tym. Neymar co się z tobą dzieje! Zachowywałem się jak napalony dzieciak, a przez to ona traciła o mnie dobre zdanie. Super, teraz przynajmniej wiem, że to wszystko jest moją winą.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że jest zajęte.-wyjąkałem.
-Było zapukac.
-Mam pukać do własnej toalety? Błagam cię.
-Czasami możesz.
-Nie mogę.
-Możesz.
-Nie.
-Tak.
-Wyjdź.-wskazała na drzwi.
-Bo?-zmarszczyłem czoło i czekałem na sensowną odpowiedź, ale po trzech minutach ciszy nadal nic się nie działo.-Nawet argumentów nie masz? Słabo.-zagwizdałem.-Ja tylko po to.-złapałem koszulkę wiszącą na suszarce i gdy chciałem wyjśc otarłem się o jej ciało. Tak Neymar, brawo chłopie. Teraz znowu miałem ochotę ją przeleciec tu i teraz.
-Ej!-wymachiwałam rękoma przed moimi oczami. Ocknąłem się i potrząsnąłem głową, a chwilę później przyparłem ją do ściany, złapałem rękoma jej tyłek i zacząłem ją całować. Gdzieś miałem to, że próbuje się wyrwać, szarpie się i mnie bije rękoma. Liczyło się teraz tylko moje pożądanie jej ciała. Jej nagiego ciała, które chciałem trzymać w swoim dłoniach.
Na siłę wepchałem swój język do jej ust. Wplątałem jedną dłoń w jej długie włosy i pogłębiłem nasz pocałunek. Nareszcie przestała się rzucać i się uspokoiła. Czułem się wygrany. Czułem, że powoli mięknie i zaraz odda mi się w całości. Marzyłem o tym od dawna i nadal marzę.
-Mmm..-mruczała w moje usta.
Sunąłem dłonią po jej udzie w górę do momentu aż zaczepiłem o materiał jej majtek. Chciałem je z niej zrzucic. Teraz, zaraz, natychmiast. Nie chciałem i nie mogłem czekac już dłużej. Z pocałunkami zszedłem na jej szyję. Miała przyśpieszony oddech. Słyszałem jak serce szatynki przyśpieszyło.
-Poczekaj..-chwyciła moją głowę w swoje dłonie i spojrzała mi w oczy, w których panowało pożądanie. Cholerne pożądanie.-Słyszałeś to?-spojrzała w kierunku drzwi, a potem na mnie.
-Nic nie słyszałem.-rzuciłem na odczepne, ale po chwili znowu mnie odsunęła.
-A teraz?-na jej twarzy malowało się jakieś przerażenie, a ja nie miałem pojęcia o co chodzi.-Neymar ktoś jest na dole.-szepnęła.
-Nikogo nie ma, wydaje ci się.-cmoknąłem jej obojczyk, a następnie przyssałem się do jej skóry. Zapewne potrwałbym w takiej pozycji jeszcze przez chwile, ale usłyszałem trzask z dołu. Czyżby jej się nic nie wydawało? Spojrzała na mnie przerażona, a ja chwyciłem ją w ramiona i mocno do siebie przytuliłem.
-To pewnie przeciąg.-szepnąłem w jej włosy. Przeciąg? Przeciąg jest zdolny do tego, by zaskrzypiała szafka, a potem trzasnęły jej drzwiczki, które są zamknięte.-Zostań tu. Ja pójdę sprawdzę co się dzieje i wracam, okey?-złapałem jej podbródek i musnąłem jej usta. Pokiwała głową i usiadła na koszu do prania, a ja cicho wyszedłem z toalety. Po cichu schodziłem na dół. Nawet wstrzymałem oddech, bo wydawało mi się, że nawet to będzie słychac.
Najpierw wszedłem do salonu, a tam zobaczyłem, że szafki są pootwierane i z komody zniknęły złote figurki, które przywoziłem mamie z każdego kraju. Następnie szelest dobiegł do mnie z kuchni. Najciszej jak się dało przedostałem się na drugi koniec korytarza i ukryłem się za ścianą. W pomieszczeniu stał zamaskowany typ ubrany na czarno i wyjmował z kasetki pieniądze. Co robic? Wszedłem tam. Ogarniał mnie strach i panika, ale przemogłem się i w
tym momencie stałem za jego plecami.

Oczami Ariany


Skulona siedziałam między szafką, a kabiną prysznicową. Neymar nie wracał od dobrych kilku minut, ale myślałam, że wyszedł obejść dookoła dom. Martwiłam się o tego głupka, bo jakby nie było to mogło mu się coś stac. Z drugiej strony starałam się o tym nie myślec i mówiłam sobie, że on na pewno chodzi koło domu. Na pewno.
Po prawie 20 minutach bezczynnego czekania i żadnej odpowiedzi od Neymara postanowiłam, że pójdę na dół i sama zobaczę co się dzieje. Narzuciłam na siebie ubrania, które przygotowałam wcześniej i udałam się na dół. Oprócz totalnego burdelu na parterze zastałam głuchą ciszę, którą przerywały ciche jęki. Co do cholery się dzieje, myślałam. Uchyliłam drzwi do łazienki-nic. Potem zajrzałam do jadalni i tam też nic, a na sam koniec otworzyłam drzwi i zobaczyłam jego. Leżał na podłodze w kałuży krwi, która sączyła się z jego klatki piersiowej.
-Neymar!-rzuciłam się w stronę chłopaka i szarpałam go za ramiona.-Neymar obudź się! Neymar! Otwórz oczy no!-na siłę rozchyliłam jego powieki, ale nie zareagował. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon chłopaka i szybko wystukałam numer na pogotowie.
-Neymar..-powiedziałam między sygnałami.-Błagam obudź się..

10 komentarzy:

  1. Ooo matko :O nie nic mu się nie stanie.. nie może mu się nic stać nie teraz kiedy można powiedzieć nastąpił jakiś przełom.. z niecierpliwością czekam na następny rozdział.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. boje sie o neya mam nadzieje ze jednak wszystko sie ulozy
    moze np to byl zwykly sen...?chcialabym zeby to byl sen.
    mam nadzieje ze jednak jakis alarm sie wlaczy czy cos
    tak sie zdenerwowalam tym rozdzialem ze niemasz pojecia
    http://neymaropowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. DZIEWCZYNO MEGA TALENT błagam dodaj kolejny rozdział szybko ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, trafiłam na Twojego bloga przez przypadek i się zakochałam! Piszesz rewelacyjnie! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, oby Neyowi nic nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacja �� z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że następne ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszcze umiejętności ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Thanks for alot of information from it Google

    OdpowiedzUsuń
  9. Nice Blogpost, Thanks for alot of information from it Google

    OdpowiedzUsuń