wtorek, 4 listopada 2014

▶dziewiątka

Każda szara komórka mojego mózgu teraz bezustannie myślała o Brazylijczyku, który nadal był w sali zabiegowej. Nie umiałam skupić się na niczym innym, a czekanie na jakieś wiadomości o jego stanie mnie wykańczało. Zwykłe pięć minut było w tym momencie dla mnie wiecznością. Boże, gdybym siedziała w tej toalecie kolejne kilkanaście minut to mogłoby byc po nim. Nie darowałabym sobie tego. I tak już nie daruję sobie tego, że nie poszłam za nim albo za niego. O niebo lepiej by było, gdybym to ja była w tym stanie co on.
Dziękowałam Bogu, że w szpitalu była perfekcyjna ochrona. Paparazzi omal nie powybijali szyb, gdy Neymar na noszach został wniesiony do gmachu szpitala. Tymczasem usiłowali przedostać się przez szklane drzwi na oddział, ale dwóch dość przystojnych ochroniarzy robiło swoje.
-Co z Neymarem?-podskoczyłam na krześle kiedy z sali zabiegowej wyszła lekarka i zdjęła gumowe rękawiczki.
-Jest pani kimś z rodziny?-zapomniałam, że każdy doktorek musi o to pytać. Pieprzone procedury.
-Nie.-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Przykro mi, ale w takim razie nie mogę udzielić żadnej informacji.-zostawiając mnie jak gdyby nigdy nic poszła sobie kręcąc ledwie co zasłoniętym tyłkiem i nim się obejrzałam już jej nie było.
-Mogę się dowiedziec co z nim?-tym razem zapytałam o to salową.
-Jest pani kimś z rodziny?
-Nie, nie jestem. Ale bardzo mi zależy na moim chłopaku i chcę wiedziec co z nim jest.-powiedziałam zgryźliwie, a na koniec uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Przemyliśmy mu ranę, założyliśmy opatrunek i na dwie doby pozostanie w śpiączce farmakologicznej.-powiedziała cicho, a potem dodała.-Nikt ma się nie dowiedziec, że pani coś wie. Rozumiemy się?-pokiwałam twierdząco głową.
-A mogę do niego zajrzec?
-Nie dziś. Proszę przyjśc jutro skoro pani tak zależy.
-Mhm, no nic..dziękuję pani.-uśmiechnęłam się i usiadłam ponownie na twardym krzesełku. Spędziłam tu ponad cztery godziny i nie widziałam dalszego sensu tkwienia w tym miejscu. Szczególnie jeśli nawet nie mogłam zobaczyc piłkarza. Pani Nadine niestety nie może dziś wpaść do szpitala, bo praca jej nie pozwala, ale ja zrobię to za nią za kilka godzin. Postanowiłam, że pójdę do domu, zjem coś, prześpię się i tu wrócę. Muszę byc na bieżąco o jego stanie. Bo przecież to ja go wysłałam na dół. Czuję się za to winna..

Cholerny dzwonek do drzwi rozbrzmiewał się po całym domu. Echo docierało się do każdego zakątka. Nawet pod moją poduszkę, którą nakryłam sobie szczelnie głowę. Stawiając stopy na zimnej podłodze od razu się krzywiłam. Narzuciłam na plecy sweterek i ociężali doczłapałam do drzwi. Kiedy je otworzyłam nie zastałam za nimi nikogo. Nic nie wskazywało na to, ze ktoś tu w ogóle był. Zamykając drzwi spostrzegłam białą kopertę leżącą na wycieraczce. Zgarnęłam ją i otworzyłam ją od razu, gdy weszłam do salonu. W  środku była biała kartka zgięta na cztery równe części. Powoli ją otworzyłam i przekręciłam w odpowiednią stronę:
Nie martw się tak o niego, nic mu nie będzie.
Ps. my jeszcze się spotkamy, kiedyś tu wrócę.
Natychmiastowo upuściłam kartkę na stolik i usiadłam na sofę. Czy to aby na pewno miało trafic do mnie? Czy w tym liście chodziło o Ney'a i, że ten kto się włamał dziś rano jeszcze tu wróci? Ogarnęło mnie przerażenie. Zapowiadało się miło, a tu jednak pojawił się nieoczekiwany zwrot akcji. Marzyłam o tym, by to wszystko okazało się snem. Jednym, głupim, nadal trwającym snem. Z rozmyśleń wyrwał mnie ponowy dźwięk, ale tym razem był to mój telefon...

-Co z nim jest?-w pośpiechu narzuciłam na plecy fartuch i spojrzałam na matkę piłkarza. 
-Jego stan się pogorszył..-wydusiła z siebie i zalała się ponownie łzami.
-Będzie dobrze..-przytuliłam kobietę najmocniej jak umiałam i siedziałam z nią  w takiej pozycji, aż z sali wyszedł lekarz. Wtedy odeszła z nim dyskutując o piłkarzu w głąb korytarza, a ja zostałam sama.
-Moge do niego zajrzeć?-zapytałam wychodzącą z sali pielęgniarkę
-Musi pani?-chłodno zjechała mnie wzrokiem.-Dobrze, ale tylko na dziesięc minut.
-Dziękuję.-mruknęłam i rozsunęłam drzwi. Do moich uszu doszło uciążliwe pikanie różnych maszyn. Dopiero po chwili ujrzałam "słodko śpiącego" Neymara podłączonego do tysiąca kabli. Momentalnie zrobiło mi się smutno i miałam ochotę wybuchnąc płaczem. Było mi go tak szkoda, a w żaden sposób nie mogłam mu pomóc. Usiadłam sobie na białym stołku obok łóżka i złapałam jego dłoń. Bawiłam się jego palcami, wsłuchiwałam się w działające maszyny i obserwowałam jego twarz z nadzieją, że zaraz się obudzi i powie "to tylko żart, żyję."
Minęło trzydzieści minut, a on nadal leżał i spał. Moje gadanie o głupotach znudziło się mi samej. Miałam dośc własnego głosu. Chciałam, by to on coś cokolwiek powiedział. Niestety, na moim myśleniu się tylko skończyło.
Do domu wróciłyśmy późnym wieczorem. Pani Nadine ciągle płakała jak bóbr i żadne słowa otuchy na nią nie działały. Stan Neymara, co prawda, poprawił się, gdy już odjeżdżałyśmy, ale dla jego matki to nadal było za mało. Nie czułam się bezpiecznie idąc od garażu do domu. Miałam dziwne wrażenie, że jestem obserwowana. Z jednej strony, nadal miałam przed oczami ten list i może dlatego schizowałam, ale z drugiej może i miałam rację, że ktoś jest w pobliżu.. Do domu wbiegłam jak poparzona. Jak jakieś zabłąkane dziecko, które uciekało przed niewiadomo czym. Drzwi od razu zamknęłam na wszystkie zamki i odetchnęłam z ulgą. Mój Boże, chyba zacznę bac się własnego cienia. Gdzie podziała się stara Ariana, która w dupie miała wszystko i wszystkich? Ah, zapomniałam. Zagubiła się gdzieś w drodze z Portugalii do Brazylii. 

****
przepraszam, że rozdział wyszedł mi dziwnie krótki, ale chciałam go dodac, by nie robic kolejnej długiej przerwy na blogu. Mam nadzieję, że docenicie to i nie zniechęcicie się do tego opowiadania ;)
Uwaga: drogie anonimki-podpisujcie się! Chcę wiedziec kto czyta mojego bloga i was znac ;)

2 komentarze:

  1. Cudowny rozdzial zreszta tak jak cale opowiadanie <3 mam pytanie czy moglabys dodawac rozdzialy czesciej ????? Wiem masz swoje zycie itd,ale to dla mnie bardzo wazne,skupiam sie tylko na tym opowiadaniu,juz nawet nie zwracam uwagi na otaczajacy mnie swiat <3 kocham i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tamtym rozdziale bałam się, że Neymar nie przeżył ale na szczęście żyje :) mam nadzieje, że jak najszybciej wyzdrowieje:) jestem ciekawa kto wysłał list do Ariany dlaczego czekam na następny rozdział :) pozdrawiam Klaudia

    OdpowiedzUsuń