wtorek, 16 grudnia 2014

▶dwunastka

Z początku sądziłam, że ktoś stoi na moim balkonie. Czarna plama była bardzo podobna do sylwetki jakiegokolwiek człowieka, a teraz gdy dostaję te dziwne wiadomości to jestem przeczulona na wszystko. Przypatrując się owemu zjawisku zastanawiałam się, czy może nie podejść i tego nie ocenić  z bliższej odległości, lecz nie miałam odwagi. A co jeśli to na prawdę jakiś seryjny zabójca i nagle wyskoczy mi zza szyby, a potem poćwiartuje? Ariana, ogarnij się. Powoli zaczynałam świrować i wyobrażać sobie Bóg wie co. Miałam nadzieję, że ten, który nęka mnie chorymi anonimami niedługo się znudzi i przestanie albo ta sprawa się jakoś sama rozwiąże.
Nagle doszło do mnie pukanie do drzwi. Ciarki natychmiast przeszły mi po plecach i szczerze to bałam się, że gdy powiem głupie 'proszę' to wejdzie do mojego pokoju jakiś psychol i na pewno zrobi mi krzywdę.
-Pro..proszę.-wyjąkałam i złapałam do ręki leżący na szafce nocnej pilnik do paznokci. Słaba metoda obrony, ale to zawsze coś.
-Przyszłam zapytać, czy jutro rano jedziesz ze mną po Neymara.-oznajmiła pani Nadine i usiadła na fotelu.
-Już jutro wychodzi?
-Tak, przed chwila dzwonił i nam o tym powiedział.-powiedziała z dużą ekscytacją w głosie.
-Mogę jechać, czemu nie.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dobra, to już ci nie przeszkadzam. Śpij dobrze, dobranoc.-wstała i cicho podeszła do drzwi.-Zgasić?-wskazała na wyłącznik do światła.
-Tak.-powiedziałam.-Dobranoc.-kobieta zamknęła drzwi, a ja natychmiastowo odkręciłam głowę w stronę okna. Najlepsze i zarazem najgorsze było to, że za oknem nie widziałam już nic czarnego, odznaczał się tylko świecący w świetle księżyca napis. Napis?! Włączyłam lampkę nocną i podeszłam do okna. To, co na nim pisało totalnie mnie zbiło z tropu: wykończę was. Serce czułam, że podchodzi mi do gardła, a ręce natychmiast zwisły wzdłuż ciała. Trzęsąc się jakoś wsunęłam swe zwłoki pod kołdrę i długo nie mogłam zasnąć, ale udało mi się to jakoś przed trzecią nad ranem.

O siódmej byłam już na nogach. Tej nocy zdecydowanie nie mogę zaliczyć do najlepszych. Po pierwsze to, że poszłam spać cztery godziny temu, a po drugie to to, że ktoś napisał mi na oknie kolejną 'miłą' wiadomość, a ja teraz trzęsę się ze strachu przez każdy szelest, który dobiegnie mi do ucha.
-Gotowa?-zapytałam mamę piłkarza, gdy ta zapinała kolczyk przed lustrem.
-Już, już.-złapała do reki torebkę i zgarniając z haczyka klucz do auta opuściła dom.


Oczami Neymara

Na wypis nie czekaliśmy długo. Wystarczyło kilka podpisów, kilka uwag od lekarza i cała lista leków oraz rzeczy, które na jakiś czas muszę odstawić, bym mógł opuścić ten 'psychiatryk' i spokojnie wrócił do domu.
-Jak się czujesz?-mama zadała mi to pytanie chyba z tysięczny raz od drogi powrotnej ze szpitala do domu.
-Nadal żyję, od pięciu minut nic się nie zmieniło mamo.-jęknąłem i znów zacząłem wgapianie się w szybę samochodową.
-Martwię się o ciebie synku.-westchnęła.
-Dzięki, ale nie mam dwóch lat tylko dwadzieścia dwa.
Ostatnie kilometry drogi powrotnej minęły bez kolejnych zbędnych pytań ze strony mej rodzicielki. Trochę bolała mnie jeszcze klatka piersiowa i miałem ochotę się położyć, ale znając mą matkę to najpierw zaciągnie mnie do kuchni i nafaszeruje, jak indyka na święto dziękczynienia.
-Idę się położyć.-westchnąłem zrzucając bluzę z siebie i wieszając ją na wieszak.
-Najpierw chodź coś zjedz.-powiedziała i złapała mnie za nadgarstek.
-Mamo.-spiorunowałem ją wzrokiem.-Potem zejdę.-wyrwałem rękę z uścisku i przechodząc obok Ariany puściłem jej oczko na co ona zareagowała uśmiechem.
Boże, jak tęskniłem za jej widokiem. Co ta dziewczyna w sobie ma, że lubię jak jest blisko, a jej widok jest dla mnie, jak narkotyk dla narkomana? W szpitalu dużo myślałem o tym, co mogło się między nami stać tego feralnego dnia. I to była dość przyjemna myśl, która wywołała uśmiech na mojej twarzy, a także zadziałała na coś, co trzymam w spodniach. 
Leżąc z założonymi pod głową rękami wpatrywałem się w sufit i cicho liczyłem na to, że zaraz do mojego pokoju wejdzie piękna szatynka, która potem powoli zrzuci z siebie ubrania i zaczniemy sie kochać, jak w moich myślach. Dlatego kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi na górę to od razu pomyślałem o niej. Ekscytacja spadła wtedy, gdy w drzwiach pokoju ujrzałem Caroline z małym.
-Tata!-wrzasnął mały i wskoczył mi na łóżko, a potem mocno mnie przytulał i całował po całej twarzy.
-Udusisz mnie i co będzie?-powoli usiadłem na łóżko i złapałem małego na kolana.
-Smutno będzie.-zrobił smutną minkę i dał całusa w policzek na przeprosiny.
-Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale mały, jak tylko usłyszał, że dziś wyszedłeś to ubrał się i wsiadł do auta sam.-odpowiedziała.
-Siadaj.-przegarnąłem trochę syf, który zdążyłem zrobić na łóżku.-Nic się nie stało przecież.
-Jak się czujesz?
-Bywało lepiej, ale teraz też nie jest źle.
-Boli?-wskazała na klatkę piersiową, a ja przytaknąłem.-Bardzo?
-Bardzo nie, ale muszę uważać, bo szwy jeszcze są.-skrzywiłem się na samą myśl.
-Współczuję.-zaśmiała się.
Już miałem coś powiedzieć, ale do pokoju weszła Ariana z tacą, na której była herbata i sok. 
-Przepraszam, ze przeszkadzam, ale..-postawiła na stolik tacę, a we mnie ciśnienie podniosło się o dziesięć razy więcej niż było. Jej duży dekolt odsłaniał piękne piersi, które miałem ochotę trzymać w swych dłoniach i mocno je masować.
-Neymar!-strzelenie w ramię otrzeźwiło mi zmysły i wróciłem na ziemię.-Zakochałeś sie?-usłyszałem pytanie z ust dziewczyny.
-W kim? W niej? to zwykła sprzataczka.-nie wiem czemu tak powiedziałem, przecież tak nie sądziłem.
-Widziałam, jak patrzyłeś na tę "zwykłą sprzątaczkę".
-Czepiasz się.-upiłem łyka herbaty i odstawiłem kubek.
-Znam cię kochany, nawet bardzo dobrze.-puściła mi oczko i zabrała się za picie soku.

-W końcu.-westchnąłem zrzucając koszulkę, a następnie kładąc się na poduszkę po wizycie syna i jego matki. Byłem tak cholernie zmęczony, że od razu zamknąłem oczy, a wtedy usłyszałem, jak ktoś wbiega mi do pokoju i zatrzaskuje drzwi.
-Co do cholery?-uniosłem głowę i zobaczyłem wystraszoną Arianę.-Co jest?-podniosłem się i spojrzałem na trzęsącą się dziewczynę.
-On. On tam był.-załkała i zsunęła się po drzwiach.
-Kto? O kim ty mówisz? Co się dzieje?-podszedłem do niej i przykucnąłem.
-Ten psychol.-wyjąkała.
-Ariana, mów o kogo ci chodzi.-nacisnąłem.-Co jest?-złapałem ja za dłoń i spojrzałem w jej piękne, lecz zapłakane oczy.
-Boję się Ney..-wyszeptała wtulając się we mnie.
Pogłaskałem ją po włosach, a przy okazji zaciągałem się jej zapachem.
-Spokojnie..o co chodzi?-odsunąłem ją od siebie, a ta wytarła oczy w rękaw od sweterka i na moment się zawiesiła.
-Od tego czasu, co wiesz... ktoś wysyła sms, pisze listy i w ogóle, w których mi grozi. Pisze, że najpierw załatwi ciebie, że potem zrobi krzywdę mi.. wczoraj był na moim balkonie, a potem napisał mi na oknie, że nas wykończy, a teraz to... Zresztą chodź to sam zobacz..
-Poczekaj, jak to ktoś ci grozi? Czemu jeszcze tego nie zgłosiłaś na policję?
-Bo się boję.. Czuję, że on ciągle gdzieś tu jest, że zaraz wyjdzie i mi coś zrobi, rozumiesz? Tracę zmysły przez jakiegoś psychola..-dziewczyna wstała i łapiąc mnie za rękę zaprowadziła do swojego pokoju. Zapaliła światło, a wtedy zobaczyłem otwarty balkon. Kiedy podszedłem do łóżka zobaczyłem pełno jej półnagich i ubranych zdjęć, a w środku jednego wbity nóż i obok kartka z napisem "Tak z tobą zrobię suko". 
-Kurwa..-mruknąłem.
-Mam dość.-usiadła z rezygnacją na fotelu i podparła głowę o kolana. 
-Możesz spać w moim pokoju jeśli tu się boisz.-klęknąłem przed nią i złapałem za kolana.
-Może jeszcze z tobą?-parsknęła.
-Mogę spać na materacu, dla mnie to nie problem, ale nie pozwolę ci tu spać, bo widać, że się boisz.-pogładziłem ją kciukiem po ręce, a ona się uśmiechnęła.
-Dziękuję Neymar.-nachyliła się, a potem mnie mocno przytuliła. 
Wszystko było ładnie pięknie, ale tuląc się z nią dostrzegłem coś dziwnego na klamce od okna.
-Czekaj..-wymiksowałem się z jej objęć i podszedłem do owej rzeczy. 
Dziewczyna szła za mną, a kiedy zdjąłem wisiorek z klamki przysunęła się bliżej.
-To twoje?
-Nie.-zaprzeczyła.
-A więc ten kto tu był jest cholernie nieuważny.. -spojrzała na mnie z przerażeniem.-Zabierz piżamę i chodźmy do mnie.
-A to?
-A to jutro wyląduje na policji.-schowałem wisiorek do kieszeni w spodniach i pośpieszyłem dziewczynę.

Nie mogłem zasnąć na tym cholernym materacu. Marzyłem o swoim łóżku przez przeszło tydzień, a i tak nie pośpię sobie na nim. Kręciłem się z boku na bok. Myślałem trochę o Arianie, że śpi w moim łóżku i jest tak blisko, ale też o tym, o czym mi powiedziała i o tym nieszczęsnym wisiorku. Może to jakaś psychofanka chce zatruwać życie mi, moim bliskim i jej? Może to tylko głupie żarty jakichś dzieciaków? Kto wie. Ja wiem jedno: nie pozwolę na to, by jej się stała krzywda. Jestem Neymar da Silva i nie dam skrzywdzić kogoś na kim mi zaczyna zależeć.
-Ney, śpisz?-usłyszałem szept dziewczyny.
-Nie.
-Wygodnie ci?
-Nie.
-Przyjdziesz do mnie?
-Po co?
-Bo nie mogę spać i chcę się przytulić.
Od razu władowałem się do łóżka, a ona przylgnęła do mnie, jak glonojad do szyby. Objąłem ją i orientując jeszcze przez chwilę potem zasnąłem.


9 komentarzy:

  1. Świetne :) Najlepsze :**

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny jak zawsze :) czekam na następny, mam nadzieję, że się szybko pojawi :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde te anonimy są straszne.. Jestem strasznie ciekawa kto to robi.. czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aa antresole <3 czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Następnyyy<3 Proszę jak najszybciejj jestem twoją wierną fanką <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko pamiętaj rozwijaj treść dla mnie moze ten blog i miec 100 rozdziałów. kocham go.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prosze następny rozdział nie mam co czytać :( To najlepszy blog o Neymarze ever <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następnyyy ???? :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. DODAWAJ NASTĘPNY BO NIE MAM CO CZTAC!!!!!!

    OdpowiedzUsuń